To już ponad rok od wydarzeń w Truskawcu. Ochłonęłam i jestem w końcu w stanie dokończyć ukraińskie wpisy. Nawet trochę tęsknię za tym uzdrowiskowym klimatem, ale jestem prawie pewna, że do Truskawca nikt przy zdrowych zmysłach już mnie nie wpuści. Chociaż patrząc z punktu ekonomii jest to bardzo opłacalne, bo dużo jem i jak pić każą to też nie odmówię.
Zanim przejdę do najważniejszego, przypomnę krótko o co chodzi. Pewnego dnia napisał do mnie Szpak aka Janusz, zapytał czy jadę na wycieczkę na wschód, kazał się pakować i o wyznaczonej godzinie czekać na dworcu we Wrocławiu. Jako, że to ogromny autorytet podróżniczy, bez słowa zrobiłam co powiedział. I tak to się zaczęło…
Po obejściu przedmieści, zaliczeniu jeziorka i ominięciu mocno polecanego i ponoć pięknego muzeum UPA, wróciliśmy do miasta. Dużo się w tym czasie w Truskawcu nie zmieniło – dalej pusto i zimno, ktoś postawił w ogródku helikopter, ktoś inny naprawiał samochód. Gdzieś za płotem stała Matka Boska Hawajska ozdobiona bujnym plastikowym kwieciem. Poszliśmy więc do Domu Zdrojowego. Wszak nie zaliczyliśmy jeszcze najważniejszego punktu wyprawy! Trafiliśmy idealnie, bo akurat w dni parzyste, godzinę dziennie było otwarte. W środku sporo ludzi, każdy kranik oblegany. Widać, że mieszkańcy kochają Liczniczą Naftusię Truskawieckiego (pisownia oryginalna). Ja nie pokochałam.
Dzień miał się ku końcowi, więc postanowiliśmy coś przekąsić. Zaraz po tym jak najedliśmy się w naszym ulubionym miejscu, po wskazówkach hostów odkryliśmy nowy lokal – piękny drewiany budynek z podświetlonym ogrodem. Poszliśmy w ten luksus, a jak! I skończyło się tak, że Sylwestra zaliczyliśmy dzień przed terminem, bo 31.12. nikt nie miał już sił na balowanie. Poszedł pyszny śledzik, chcieliśmy też galaretkę, ale nikt nie potrafił jej zamówić, postanowiliśmy również zdegustować lokalnych trunków. Wszystko pyszne! Dobre humory zaprowadziły nas prosto w objęcia muzyki. Truskawiecki dancing sam jest wystarczającym powodem, aby odwiedzić Ukrainę! Taniec, śpiew, emocje i polskojęzyczne animacje. Nie bez powodu jednym z częstszych haseł, po których tu trafiacie jest “dancing truskawiec”! Nie mam niestety żadnych zdjęć, ale odpowiednim podsumowaniem tego dnia będzie aniołek na śniegu wykonany przez Janusza.
Zajrzyj też do Szpaka, bo napisał kilka słów o Truskawcu i wrzucił kilka zdjęć z dancingu :) KLIK
Podobał Ci się ten wpis? Będzie mi bardzo miło jeżeli podzielisz się nim z innymi lub zostawisz komentarz.
A poza tym:
-
⋅ Przeczytaj resztę wpisów z Ukrainy. Kliknij tutaj!
⋅ Znajdź nocleg w Truskawcu. Zarezerwuj!
⋅ Zapisz się na newsletter, w którym będziesz otrzymywać najnowsze wpisy i inne informacje. Szczegóły tutaj!
⋅ Śledź fanpage bloga na Facebook’u – to tam znajdziesz bieżące informacje i zdjęcia z podróży. Klik!
⋅ Masz pytanie? Pisz na adres paulina@muchawsieci.com