Turcja – jechać czy nie jechać? To pytanie przewija się od ponad roku. Czytelnicy piszą do mnie e-maile, wysyłają wiadomości na facebooku, często dodają do znajomych, żeby pogadać i się poradzić. Nawet moi turyści przypomnieli sobie o mnie po kilku miesiącach, żeby o wszystko dokładnie wypytać i wybrać fajne miejsce na wakacje. A ja dzielnie każdemu odpowiadam i szczegółowo na spokojnie wyjaśniam, bo uważam, że do Turcji warto jechać o każdej porze roku. I dzisiaj, w końcu postanowiłam zebrać wszystkie ważne informacje w jednym wpisie – może komuś to pomoże.
Turcja jest ogromna! W Turcji znajdziesz wszystko!
“Turcja zajmuje powierzchnię aż 2,5 razy większą od terytorium Polski!” – tak powie każdy pilot prowadzący wycieczkę fakultatywną. Wiem, bo sama tak mówię :) Później przechodzimy do wymienienia regionów Turcji, największych miast, opisujemy klimat, góry, rzeki, jeziora, opowiadamy o roślinności. Wspominamy też o tym, że Tracja zajmuje tylko 3% kraju, a resztę zajmuje Anatolia, czyli część azjatycka. Mówimy o czterech morzach oblewających Turcję i o aktywności sejsmicznej. A ja nie byłabym sobą, gdybym dodatkowo nie opowiedziała o najpiękniejszych miejscach, które do tej pory odwiedziłam. Jeszcze nie zjeździłam Turcji wzdłuż i wszerz, ale wszystko jest na mojej liście. I przede wszystkim – Turcja to nie tylko Stambuł i kurorty Bodrum, Antalya, Alanya, Belek, Fethiye, Side czy Marmaris. To również obiekty na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO i przepiękne cuda świata natury – Pamukkale, Kapadocja, rajskie plaże, turecka Amazonka, kaniony, wodospady, diabelskie stoły, doliny motyli. Muszę tu również wspomnieć o zabytkach i antycznych pozostałościach (oznaczone są w Turcji brązowymi tablicami). Takiego zagęszczenia ruin nie ma chyba w żadnym innym miejscu.
Kurort kurortem, ale kiedyś trzeba wyjść za bramę hotelu i zobaczyć prawdziwe tureckie życie. Ja uwielbiam szukać ciekawostek, podchodzić do ludzi, robić zdjęcia sprzedawcom na bazarze. Zawsze odwiedzam okoliczne wsie i sprawdzam czym zajmują się ich mieszkańcy. W Bodrum robiłam to bez przerwy. W tym roku podbijam Fethiye i okolice Marmaris! Kogo z Was spotkam na miejscu? :)
Prawdziwy kebab, tradycyjny hamam i zakupy na bazarze
Są takie rzeczy, o które w Polsce trudno. Albo i nawet są, ale w spolszczonej wersji, której daleko do tureckich tradycji. Na pierwszy rzut idzie kuchnia, a w szczególności kebab. Kebap (po turecku z p na końcu) i jego kilkadziesiąt (set?) rodzajów to temat na dłuższą rozmowę. Dużo mięsa (pieczonego na pionowym ruszcie lub na w kawałkach na metalowych szpikulcach), sałatka, drobno pokrojona cebula z sumakiem, lavaş, pomidory i ogórki oraz ostra konserwowa papryka – wszystko na talerzu lub jako dodatki w osobnych miseczkach. Tak bez sosu czosnkowego? Bez majonezu i keczupu? Bez kukurydzy i kapusty? Tak jest! Oczywiście jest wersja kebaba w chlebie, lub zawinięta jak tortilla, ale w środku również próżno szukać sosów. Będą za to frytki i kiszone ogórki.
Na upały najlepszy jest hamam! Potwierdzi to każdy Turek, niezależnie od miejsca zamieszkania. Latem, w każdym rejonie Turcji występują upały. Większe lub mniejsze, ale są i nic nie da się z tym zrobić. Jest, co prawda, klimatyzacja, ale tylko hamam odblokuje pory i sprawi, że wysokie temperatury nie będą tak bardzo odczuwalne. Zaraz, zaraz, ale czym właściwie jest hamam? A więc jest to łaźnia turecka, w której wykonywane są zabiegi pielęgnacyjne, peeling oraz masaż pianą. Świetna sprawa, a do tego bardzo relaksująca. I polecana wszystkim, którzy przyjeżdżają na wakacje do Turcji i chcą jak najdłużej utrzymać piękną opaleniznę.
“A gdzie tu jest jakiś bazar? Bo my chcieliśmy pamiątki jakieś kupić i ciuchy!” to zawsze najważniejsze i najczęściej powtarzające się pytanie. Turcja bawełną, złotem i skórami stoi. Do tego bambusowa bielizna, “oryginalne” ciuchy i można tanio wyposażyć siebie i całą rodzinę. A oprócz tekstyliów świeża oliwa tłoczona przez lokalnych rolników, kremy i mydła z oliwy czy granatu, zestawy do masażu, gąbki z dna morskiego, chałwa na wagę i oczywiście przyprawy. Tureckie must-buy.
Zwykli ludzie potrzebują turystów
Są takie miejsca na świecie, które żyją w głównej mierze dzięki turystyce. Nie ma tam urodzajnych pól, ani ogromnych fabryk, są za to piękne i długie plaże, zabytki oraz klimat, który pozwala na przyjemny wypoczynek. Buduje się tam hotele, ogromną infrastrukturę, restauracje, sklepy i deptaki wzdłuż morza, powstają porty, w których cumują jachty wycieczkowe i łodzie nurkowe. Powstają firmy transportowe oraz turystyczne, a zwykłe domy zamieniaja się w pensjonaty. Gospodarze zaczynają produkcję domowych wyrobów, często ekologicznych i inwestują, bo widzą w tym potencjał. Każdy z okolicznych mieszkańców szuka sposobów na wykorzystanie popularności tego miejsca, każdy inwestuje i zaczyna się rozwijać. W pewnym momencie turystyka zaczyna wieść prym i wszystko zaczyna być od niej zależne. Doskonałym tego przykładem są kurorty w Turcji. A do tego sezon w nich trwa tylko pół roku. Co więc robi lokalny mieszkaniec? Przez pół roku pracuje na najwyższych obrotach, aby przez zimę wystarczyło mu środków na życie.
Powiedzmy to otwarcie – turyści są dla nich bardzo ważni. Nieważne czy będą siedzieć w hotelach, kupować wycieczki fakultatywne, wynajmować samochody czy chodzić do miejscowych restauracji. Ważne, żeby byli w ogóle, bo to oni to wszystko napędzają.
Bezpieczeństwo?
Witam Pani Paulino! Właśnie rozglądam się za ofertą urlopu i z racji, iż bardzo byliśmy zadowoleni z pobytu w Turcji, mamy ją na uwadze. Tylko mam pytanie do Pani – czy tam jest bezpiecznie? Bo niestety media robią dużo szumu i wiele osób rezygnuje…
No właśnie… czy jest bezpiecznie? I czy gdziekolwiek na świecie jest teraz bezpiecznie? Czy jadąc autem możemy się czuć bezpiecznie? I czy w Turcji jest mniej bezpiecznie niż w Berlinie czy Paryżu? Czy warto się bać? Czy warto rezygnować z długo planowanych i często wymarzonych wakacji? Niech każdy sam sobie odpowie na te pytania, a ja zajmę się opisem sytuacji z mojej perspektywy.
Dużo się ostatnio w Turcji działo – sami wiecie. Nie było to niestety pozytywne wydarzenia, a media nie szczędziły doniesień i szczegółowych (niekoniecznie sprawdzonych) informacji. Panika była dosyć duża i sporo osób rezygnowało z wyjazdów. Czy potrzebnie? Opowiem Wam jak wyglądało życie w kurorcie podczas puczu (15 lipca 2016) i zaraz po nim oraz co zmieniło się po zamachach w Stambule. W Bodrum ani przez chwilę nic się nie działo. Dla bezpieczeństwa turystów na kilka godzin zamknięto nawet najbardziej odwiedzane miejsca, podwojono ochronę przy hotelach, wprowadzono kontrolę aut wjeżdżających na teren hoteli, przy drogach pojawiła się żandarmeria wojskowa, przed lotniskiem ustawiła się policja z dodatkowym sprzętem. Wprowadzono też stan wyjątkowy, który nie ograniczał w żaden sposób możliwości korzystania z wakacji. I co to dało? Poczucie bezpieczeństwa wzrosło, turyści zaczęli na nowo przyjeżdżać, Bodrum zaczęło żyć! Czyli wszystko tak, jak powinno być.
A jak będzie to wyglądać w tym roku? Ponoć ma być sukces! Do Antalyi przyleci prawie 3 mln Rosjan, Anglicy powoli wykupują wszystkie oferowane wyjazdy, a Niemcy również przekonują się do wakacji na Riwierze. Mam nadzieję, że Polska też będzie miała w Turcji silną reprezentację, bo szkoda by było nie skorzystać z niskich cen, słonecznej pogody i pięknych widoków.
I kiedy pytacie mnie czy powinniście jechać do Turcji, zawsze odpowiadam: JECHAĆ!