Pamiętacie wpis z zasypanego śniegiem Stambułu? Dzisiejsze zdjęcia zostały zrobione tylko 2 dni później! Tak to już w Stambule jest, że zima nie trwa tam zbyt długo i widoki zmieniają się bardzo szybko. Z białego puchu zostały tylko kałuże i małe zaspy ukryte gdzieś pomiędzy budynkami. Reszta, z okolicznych wzgórz, spłynęła prosto do Bosforu.
Początek trasy typowy, niespodzianek nie będzie – Rumeli Hisarüstü! Uwielbiam przejeżdżać autobusem przez zakorkowaną dzielnicę Etiler, lubię jak między budynkami powoli zaczyna się wynurzać Bosfor, przy okazji zazdroszczę studentom Boğaziçi Üniversitesi ich kampusu, który położony jest na wzgórzu zaraz przy cieśninie, a najfajniejszy jest moment, gdy w końcu staję “nad” Mostem Mehmeda Zdobywcy (most nr 2) i widzę potęgę Stambułu.
Pogoda była tego dnia iście wiosenna, choć im dalej na południe, tym bardziej dokuczały nam wiatry. W planie był długi spacer, ale tego, że przejdziemy dystans 13 km chyba nikt się nie spodziewał. Pokonaliśmy całą trasę między Mostem Mehmeda Zdobywcy, a Mostem Bosforskim, który od niedawna ma nową nazwę – 15 Temmuz Şehitler Köprüsü (Most Męczenników 15 Lipca- na pamiątkę puczu, który rozpoczął się na moście 15 lipca 2016). Kto nigdy tamtędy nie szedł, niech żałuje i szybko nadrabia! Droga wzdłuż Bosforu jest – można spacerować, biegać czy jeździć rowerem, w międzyczasie można kupić przekąski w postaci kukurydzy czy midye, znajdzie się też miejsce na wypicie tureckiej herbaty czy obiad, bo restauracji jest tam sporo. I w końcu – przechodzi się przez Arnavutköy (albańską wieś) i Bebek, czyli dzielnice, gdzie tradycyjne tureckie drewniane domy przyprawiają o zawrót głowy! Część z nich wyrasta prosto z wody, inne przytulone są do siebie w ciasnym rzędzie na lądzie. Możliwe, że nie zrobią na Was takiego wrażenia, jakie robią na mnie, ale pomyślcie ile tajemnic ukrywają i jak wspaniale wyglądają w środku! Domy yalı są ogromne – z pięknymi salonami, pokojami do spotkań towarzyskich przy kawie i lokum, często posiadają garaże dla łódek, którymi niepostrzeżenie można było się wykraść z domu. A bogatsze domy mają częściowo szklane podłogi, przez które widać wodę! Zawsze chciałam zwiedzić yalı, jednak do tej pory nie udało mi się tego zrobić… Jednak domy to nie wszystko, bo Bebek skrywa kościoły ukryte w głębi lądu. Kościoły są zazwyczaj zamknięte, ale zawsze w pobliżu znajdzię się opiekun obiektu lub dziura w ogrodzeniu (mrugam okiem) :) A dalej, idąc na południe, w końcu można się spotkać z pierwszym mostem. Zawsze staję pod nim dłuższą chwilę i patrzę jak zmienił się od roku 2013, kiedy zrobiłam TO zdjęcie.
A wracając do Bosforu… Błękit ze zdjęć to tylko pozory, bo większa część cieśniny zamieniła się w błotniste bajoro. Roztapiający się śnieg porwał za soba wszystkie śmieci pozostawione na ulicach i właściwie wszystko, co napotkał na drodze. W niektórych miejscach Bosfor był przepiękny. Tak błękitny, że aż raził w oczy. Później pojawiała się bardzo wyraźna granica – zupełnie jak w miejscu, gdzie Morze Północne łączy się z Morzem Bałtyckim, aż w końcu pojawiała się ONA – brunatna, mętna woda. Co na to rybacy? Nic, łowią w najlepsze i wrzucają sardele (hamsi) do plastikowych pojemników. Kormorany i mewy wyglądają na wręcz zadowolone. Meduzy muszą za to bardzo cierpieć.
Podobał Ci się ten wpis? Będzie mi bardzo miło jeżeli podzielisz się nim z innymi lub zostawisz komentarz.
A poza tym:
-
⋅ Przeczytaj resztę wpisów ze Stambułu. Kliknij tutaj!
⋅ Znajdź nocleg w sercu Stambułu. Zarezerwuj!
⋅ Zapisz się na newsletter, w którym będziesz otrzymywać najnowsze wpisy i inne informacje. Szczegóły tutaj!
⋅ Śledź fanpage bloga na Facebook’u – to tam znajdziesz bieżące informacje i zdjęcia z podróży. Klik!
⋅ Masz pytanie? Pisz na adres paulina@muchawsieci.com