Yah i Hakan – przyjaciele z podróży

Niespodziewane spotkanie

Wiele razy przejeżdżałam obok tego miejsca i jeszcze więcej razy zastanawiałam się kto tam mieszka i czym się właściwie zajmuje. Po prawej stronie stał duży, pomalowany na biało Gümbet, przed nim rosły kwiaty, pięknie kwitnące róże, grządki równe i wypielęgnowane. Bliżej drogi coś na kształt jarmarku – ławeczka i dużo ciekawych przedmiotów wykonanych z gliny i wszystkiego, co było pod ręką. A do tego pies.

Z lewej strony duża, prawie pusta przestrzeń, czerwonawa, udeptana ziemia, skromny dom, kilka drzew oliwnych, stara przyczepa campingowa. Wszystko na swoim miejscu, twórczy nieład.

Kiedy tylko mój cień wynurzył się zza zakrętu pies już był u mojego boku. Duży, biały, uradowany z wizyty gości. Podeszliśmy razem bliżej, żebym mogła wybadać teren. Po chwili dołączył do nas właściciel całego dobytku. Starszy ciemnoskóry pan w czapce, żyjący w tym miejscu sam. Uścisk dłoni, chwila rozmowy, zdziwienie na słowo „Polonya” i obietnica powrotu i zwiedzenia całego gospodarstwa. Yah – wdzięczny model – sam prosił o zrobienie kilku zdjęć – uśmiech w różach, uśmiech na ławce, uściski z psem Hakanem. Nie odmówiłam.

Nigdy tam nie wróciłam i nie spotkałam się z Yahem i Hakanem. Mijałam ich tylko autobusem w drodze do hotelu. Jednak zawsze już z daleka widzieli przez szybę znajomą twarz i Yah podbiegał do drogi, żeby mi pomachać. I tak machaliśmy mu wszyscy – ja, kierowcy i wszyscy turyści jadący ze mną autobusem.

W tym roku mam zamiar wprosić się na herbatę. Nie pójdę z pustymi rękami – wszystkie zdjęcia z dzisiejszego postu czekają już wydrukowane w kopercie :)

Poznajcie Yaha i Hakana!

bodrum_wieś

bodrum_gumbet

bodrum_portret

bodrum_droga