Błękitny Meczet był głównym celem sobotniego zwiedzania. Niestety w tym dniu nie miałyśmy jeszcze wyrobionych kart muzealnych, więc nie chciałyśmy wchodzić do żadnego muzeum czy Hagii Sophii, bo ceny biletów są strasznie wysokie. Zostałyśmy do końca dnia na Sultanahmecie, żeby przejść się okolicznymi uliczkami i zjeść trochę tureckich specjałów.
Boczne wejście do Błękitnego Meczetu
Hipodrom
Obowiązkowo w Stambule należy spróbować pieczonych kasztanów. Nie trzeba długo szukać, bo sprzedawane są na każdym kroku, a i dotrzeć można do nich łatwo, bo po zapachu dymu. Najmniejsza porcja kosztuje 3 TL.
To był mój pierwszy raz z kasztanami. Kolejnego nie będzie. Smakują jak połączenie niedogotowanego ziemniaka, który gotował się w jednym garnku z wędzoną szynką. Wiem, bardzo górnolotne porównanie.
Później dopadłyśmy pana sprzedającego obwarzanki. Pierwszy raz widziałam obwarzanki na kiju, zazwyczaj sprzedają je w budkach lub noszą na głowie na wielkiej tacy.
Charakterystyczny stambulski dom z oknami wysuniętymi metr do przodu.
W obwoźnej budce można kupić acmę przełożoną Nutellą.
Skusiłam się na słodką bułkę z nadzieniem (chyba) orzechowo-makowym. Nie było to podobne do niczego, a 7 godzin w rozgrzanej budce wysuszyło ciasto na wiór.
Później na drogę kupiłam jeszcze taką „bułkę” z kruchego ciasta, o lekko słodkawym smaku, posypaną kminkiem tureckim.
Z bułkami w rękach przeszłyśmy piechotą w kierunku Pałacu Topkapı.
Po drodze zaglądałyśmy do mijanych restauracji. Każda charakteryzuje się czymś, co ma przyciągnąć turystów. W tej używano ceglanych pieców.
Tureckie lody są wg mnie dziwne. Nie przepadam za lodami w ogóle, ale w tych czuć było, że są inne i co najważniejsze, że są naturalne. Konsystencja jest również inna od tej w tradycyjnych lodach- te są ciągnące. Nakłada się je przy pomocy długiego „łomu” i trochę to trwa, bo każdy turysta musi zabawić się z panem.
Sklepy ze słodyczami zaczęłam omijać szerokim łukiem. Ten kusił niesamowicie.
W kolejnej restauracji panie na bieżąco przygotowywały tureckie podpłomyki – gözleme.