Sto pytań do…

Turcja – kraj plotkarzy i wścibskich ludzi, którzy wszystko wiedzą najlepiej, wszędzie muszą się wtrącić i każdego muszą skrytykować. Też bym pewnie biadoliła, ale na szczęście los uchronił mnie przed pisiadaniem jakichkolwiek koleżanek – dzięki temu mogę żyć spokojnie!

Panowie natomiast, oprócz pytania czy mam chłopaka i czy chodzę na imprezy do Taksimu jakoś potrafią się powstrzymać przed wypytywaniem – a jednak się da!

Panie z zagranicy, mieszkające w Turcji, codziennie ostrzeliwane są milionem pytań. Nieważne czy atakowane są przez osobę dobrze im znaną, czy dopiero co spotkaną na ulicy. Najlepsze jest jednak to, że niezależnie od tego jakiej udzielą odpowiedzi, efektem jest zazwyczaj foch, karp, generalnie zdziwienie i bulwersacja, która zawsze wywołuje u drugiej strony wybuch agresji lub wybuch śmiechu.

Pytania padają z każdych ust i dotyczą bez przerwy tych samych tematów. Niezależnie od wieku, wykształcenia, statusu małżeńskiego – tureckie wścibstwo zawsze się ujawnia i zawsze ma taką samą formę.
Ostatnio trafiłam na dyskusję, w której zbulwersowane kobiety zbierały wszystkie irytujące je pytania – bądźcie na to gotowe, jeżeli wybieracie się do Turcji :)

– Dlaczego nie jesteś mężatką?
– Ile z to zapłaciłaś?
– Ile zarabiasz?
– Gdzie pracuje Twój mąż?
– Wynajmujesz dom czy mieszkanie?
– Dlaczego jesteś taka chuda? Czy ty coś w ogóle jesz?
– Jesteś tu sama? Dlaczego nie mieszkasz z mamą?
– Co gotujesz? Czy potrafisz już gotować tureckie dania?
– Czy masz samochód?
– Czy masz dzieci?
– Pracujesz gdzieś?
– Ile masz braci/sióstr? Dlaczego tak mało?!
– Czym zajmują się Twoi rodzice?

i tak dalej…