Road trip po Anatolii

Road trip po Anatolii – wydatki, trasa i wszystkie plany | PORADNIK

Road trip po Anatolii

To miało być wydarzenie roku 2015! Tyle planowania, przeglądania zdjęć i map, a w sumie niewiele z tego wyszło. Chociaż to, że nie wyszło, wcale nie oznacza, że było okropnie i więcej tego nie zrobię. Było cudownie! Mój wschodnioanatolijski głód nie został jednak zaspokojony i teraz nie daje mi żyć jeszcze bardziej niż wcześniej.

Road trip po Anatolii

Road trip po Anatolii – wydatki, trasa i wszystkie nieudane plany

Jaki był pierwotny plan?

Od początku wiedziałam co chcę zobaczyć, pozostało tylko poskładać to do kupy, policzyć czy damy radę przejechać dziennie tak dużo kilometrów i zająć się noclegami. Pierwsza na mapie pojawiła się Malatya – tam leciałam, tam mieliśmy zostać pierwsze dni, a później chcieliśmy ruszyć na południe w kierunku miasta Adıyaman. Jeżeli Adıyaman do obowiązkowo góra Nemrut, ale czy zimą w Turcji nie zamyka się gór na kłódkę? Tego nie wiedzieliśmy, ale wszyscy napotkani ludzie byli nastawieni bardzo sceptycznie. Dalej Gaziantep, czyli turecka stolica pistacji i baklawy! Nie mogłam Gaziantepu pominąć w planowaniu, bo baklawę kocham całym sercem i musiałam tam wstąpić choćby na 5 minut i jedną kosteczkę ciasta filo przekładanego orzechami i polanego od serca syropem… Kolejnym przystankiem miała być Urfa, czyli oficjalnie Şanlıurfa. Kebab, znany meczet i święte ryby w jeziorze. Z Urfy mieliśmy się przenieść do miasta, które kiedyś wpadło mi w oko w Internecie i nie mogłam oderwać od niego wzroku – Mardin! Czyli kamienne miasto, gdzie kilka religii żyje obok siebie i ma się bardzo dobrze. Z Mardin do miasta Midyat, które często określa się bliźniakiem Mardin. A później miał nastąpić punkt kulminacyjny – położone nad rzeką Tygrys miasto Hasankeyf, czyli miejsce powstania pierwszych cywilizacji, moje kolejne wielkie marzenie. Niestety Hasankeyf niedługo zniknie z powierzchni ziemi i zostanie zalane, więc trzeba się spieszyć! Następnym miastem miał być Batman. Nie wiem do tej pory czy jest tam coś do zobaczenia, ale sama nazwa przyciąga i dlatego chciałam tam być. Diyarbakır jako przedostatnie miasto, bo koniecznie chciałam zobaczyć ten słynny mur, który jest ponoć następnym pod względem wielkości po Wielkim Murze Chińskim. I na koniec Elazığ, czyli zwieńczenie podróży, odwiedziny u rodziny, domowe jedzenie i powrót do Malatyi. Plan napięty jak na tydzień, ale do wykonania. Chyba, bo nigdy nie pojechaliśmy tą trasą…

roadtr

Nie jedziemy!

I niestety przepowiednie mojego tureckiego towarzysza spęłniły się w 100%. Tureckie zamiłowanie do przesadzania nie było w tym wypadku bezzasadne, bo dzień przed wyjazdem na wschodzie zrobiło się gorąco. Zaczęły wybuchać bomby, terroryści zaczęli być bardziej aktywni, a niektóre miasta zostały zablokowane i nie wpuszczano do nich żadnych aut ani tym bardziej zagranicznych gości. I z wielkim smutkiem musieliśmy zrezygnować, a raczej przesunąć wyjazd na inny termin. Jeżdżąc samochodem ze stambulskimi rejestracjami bylibyśmy bardziej narażeni na ataki, szczególnie, że w Diyarbakır często pojawiały się samochody pułapki. Do tego wszystkiego ja, obcokrajowiec, który w najważniejszych momentach nie może trzymać buzi na kłódkę i który musi zajrzeć do każdej dziury, uroczo się przy tym uśmiechając. Nie był to czas na road tripy.

Nowy plan i w drogę!

A jak już trzeba było zmienić plan, to nie miałam pojęcia co fajnego można zobaczyć w okolicy Malatyi, więc musiałam się poddać i posłusznie oglądać wszystkie miejsca, do których mnie zawieziono. Czasami jeździliśmy bez celu sugerując się tylko brązowymi tablicami (w Turcji zawsze prowadzą do zabytków lub muzeów), czasami pytaliśmy przechodniów, ale zawsze udawało nam się znaleźć karwansaraj, krzywy minaret czy chociażby ładny widok.

Dzień 1:

Malatya – Moreli nie było, ale mięso z Malatyi na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Podobnie jak korki, uśmiechnięci mieszkańcy i çiğ köfte mojego życia!

Aslantepe Ören Yeri – Stanowisko archeologiczne. W powietrzu czuć historię sprzed tysięcy lat. Na dodatek byliśmy tam sami, więc dokładnie obejrzałam każdy kamień.

Ulu Camii – To było coś pięknego. Jeden z najłedniejszych meczetów jakie widziałam w Turcji (do irańskich nawet nie porównuję). Było tam jeszcze coś ciekawego – elektroniczna tablica z zabytkami w okolicy – bardzo mi się przydała.

Beş Konaklar – Dzielnica Malatyi, która słynie z białych domów, które charakteruzują się drewnianymi, ciemnobrązowymi obiciami. Przy drodze główniej można też znaleźć drewniany minaret i widok na ośnieżone szczyty pobliskich gór.

Battalgazi – Do Battalgazi przyjeżdża się, żeby zobaczyć niedawno odnowiony karwansaraj, oraz pozostałości murów miejskich.

Dzień 2:

Günpınar Vadisi ve Şelalesi – Jechaliśmy tam długo, droga była nierówna i kręta, a na końcu byliśmy nieco rozczarowani. Wodospad obudowany płotami i restauracjami, wody niewiele, za to zejście oblodzone i niebezpieczne. Latem z pewnością jest tam pięknie! Kilka kilometrów dalej można znaleźć kamienne lwy, ale do nich już nie dojechaliśmy.

Somuncu Baba Türbesi – Grób i sanktuarium nauczyciela islamu z Bursy – Sheyh Hamid-i Vali. Położony w pięknej dolinie, z drewnianymi trasami przy samych skałach, meczetem oraz zdrowotną wodą, której przywieźliśmy aż 10 litrów.

Levent Vadisi – Hit wyjazdu i jedno z najpiękniejszych widokowo miejsc, w jakim byłam. Niestety nie byliśmy przygotowani na trekking, ale taras ze szklaną podłogą na wysokości 240 metrów zrobił ogromne wrażenie.

Dzień 3:

Nemrut Dağı – Ciężko było, ale się udało! Mimo wichury i wczechobecnego lodu udało nam się wdrapać na szczyt góry Nemrut, gdzie czekały na nas kamienne głowy. Niestety trochę nas rozczarowały, ale Nemrut latem zdecydowanie do powtórzenia!

Kahta – Niby mała miejscowość, w której wydawałoby się nie ma niczego, a okazało się, że jest wypełniona zabytkami klasy światowej – rzymski Most Cendere, pozostałości Arsamei i Kopiec Karakuş. Polecam!

Adıyaman – Tylko przejazdem, ale na pierwszy rzut oka (na drugi i trzeci również) smutne miasto zamieszkałe przez smutnych ludzi. Nie dotarliśmy do antycznego miasta Perre, ale coś trzeba zostawić na kolejną wizytę.

Dzień 4:

Elazığ, Harput, Eufrat – Na zakończenie miasto Elazığ, do którego jedzie się przejeżdżając przez mosty na Eufracie, mijając sady morelowe i farmy rybne. W samym mieście do zobaczenia jest zamek Harput, który właśnie jest remontowany oraz cały kompleks meczetów, grobowców oraz hamamów. W Elazığ stoi też słynny krzywy minaret, który już dawno powinien się zawalić.

Road trip po Anatolii

Wydatki

Auto i hotel:
– Depozyt za wynajem auta (zwrotny) – 300 TL
– Wynajem auta na 4 dni – 470 TL
– Benzyna – 250 TL
Hotel na 4 dni (dla dwóch osób) – 480 TL
Inne wydatki:
– Tureckie słodycze i kawa – 40 TL
– Obiad – 40 TL
– Kawa i herbata – 13 TL
– Śniadanie – 12 TL
– Çiğköfte – 10 TL
– Śniadanie – 12 TL
– Bilet wstępu na górę Nemrut – 24 TL
– Książka o górze Nemrut i pocztówki – 40 TL
– Bakszysz dla przewodnika – 15 TL
– Obiad – 36 TL
– Çiğköfte – 9 TL
– Baklawa – 8 TL
– Tureckie śniadanie – 20 TL
– Kawa i deser – 36 TL
– Kolacja – 17 TL
– Suszone owoce – 50 TL
– Bakszysz – 15 TL

ROAD TRIP PO ANATOLII WYNIÓSŁ NAS: 1605 TL. W tym bardzo duża część przeznaczona została na wynajem auta i hotel (niestety tych drugich w Malatyi nie ma zbyt dużo) – 1200 TL. Reszta to nasze małe przyjemności i tureckie restauracje, których nie potrafię ominąć.

Road trip po Anatolii

Licznik kilometrów i mapy:

Dzień 1: Malatya – Aslantepe Ören Yeri – Ulu Camii – Battalgazi – Beş Konaklar, czyli aż 24 km
1-dzien

Dzień 2: Levent Vadisi – Somuncu Baba Türbesi – Günpınar Vadisi ve Şelalesi, czyli 241 km

2-dzien

Dzień 3: Adıyaman – Nemrut Dağı – Kahta, czyli 472 km
3-dzien

Dzień 4: Elazığ – Harput – Eufrat, czyli 211 km
4-dzien

W sumie w 4 dni przejechaliśmy 948 km :)

Podobał Ci się ten wpis? Będzie mi bardzo miło jeżeli podzielisz się nim z innymi lub zostawisz komentarz.
A poza tym:
    ⋅ Przeczytaj resztę wpisów nt. road tripów. Kliknij tutaj!
    ⋅ Znajdź nocleg w miejscowości Malatya. Zarezerwuj!
    ⋅ Zapisz się na newsletter, w którym będziesz otrzymywać najnowsze wpisy i inne informacje. Szczegóły tutaj!
    ⋅ Śledź fanpage bloga na Facebook’u – to tam znajdziesz bieżące informacje i zdjęcia z podróży. Klik!
    ⋅ Masz pytanie? Pisz na adres paulina@muchawsieci.com
Dziękuję za odwiedziny! I do zobaczenia!