Relację i ogólne wrażenie z Heybeliady opisałam już w poprzednim poście TUTAJ, ale koniecznie muszę się podzielić wszystkimi wadami i zaletami wyspy, bo informacje, które dochodziły do mnie wcześniej często okazywały się błędne i byłam lekko rozczarowana.
Co do Büyükady, też już o niej pisałam. W grudniu powstały o niej dwa posty, do poczytania TUTAJ i TUTAJ.
Heybeliada:
1.DOJAZD: Do wyspy można (a nawet trzeba) dotrzeć promem. Z tego co mi wiadomo istnieją 2 opcje, TAŃSZA promem z otwartym pokładem, który płynie 1,5 godziny, zatrzymując się po drodze na dwóch wcześniejszych wyspach oraz DROŻSZA promem z zamkniętym pokładem, szybkim, bo płynącym tylko 45 minut, na którym bilet możemy kupić w cenie 4,75 TL, prom ten zatrzymuje się wcześniej tylko na Büyükadzie i zaraz po tym dopływa do Heybeliady.
2. PLAŻE: Po wyjścu z promu atakują naganiacze. Zapraszają na najpopularniejsze na wyspie plaże. Wstęp na nie jest oczywiście płatny. Z tego co mi wiadomo, minimalnie 15 TL od osoby. Z tej opcji zrezygnowaliśmy, bo nie chcieliśmy płacić i siedzieć w tłumie dzikich plażowiczów.
3. ROWERY: Wyspa jest dosyć spora i najlepiej zwiedzić ja na rowerze. Można je wynająć w każdym punkcie miasta. Są zadbane, sprawne, można poprosić o damkę, łańcuch do zamknięcia i koszyk na kierownicę. Cena za cały dzień to 15 TL, za godzinę 5 TL. W całym mieście obowiązuje jeden cennik, więc nie ma co szukać tańszych rozwiązań.
4. BRYCZKI: Tradycyjny środek transportu na Wyspach Książęcych to właśnie bryczki. Można je wynająć niedaleko od portu. Obwożą turystów po różnych częściach wyspy. Z tego co zauważyłam, to tylko do jej połowy, a później zawracają. Bryczki nie jadą szybko, spokojnie można je wyprzedzić rowerami, konie na tej wyspie nie wyglądają najgorzej,ich zapach też jest znośny, więc myślę, że można z tego spokojnie skorzystać. Pod warunkiem, że nie oszczędzamy i nie wsiądziemy do bryczki w dziesieć osób (bo i takie przypadki widziałam). Ceny niestety nie znam.
5. DZIKIE PLAŻE: Pan wynajmujący rowery polecił nam Plażę Niemiecką, która miała być dzika i bezpłatna. Niestety nic z tego, co powiedział się nie sprawdziło. Plaża tylko przypominała dziką, otoczona była charakterystycznymi dla wyspy skałami, woda zarośnięta była glonami, plaża była brudna, wszędzie jakieś przybudówki. Cena za ten luksus 10 TL od osoby, wynegocjowalimśmy do 15 TL za naszą dwójkę. Nie polecam nawet za darmo, za taką cenę możnaby chociaż posprzątać śmieci walające się po całej plaży. Smrodu brudnej wody i glonów nie da się niestety usunąć za żadne pieniądze.
6. MIEJSCA, KTÓRE NALEŻY OMIJAĆ: Pierwsze takie to stajnie. Usytuowane są na szczycie klifu. Rozpadające się baraki z blachy falistej, smród i biedne konie, które nie wyglądają najlepiej. Drugie, znalezione przypadkowo to wysypisko śmieci położone również na szczycie klifu, zaraz obok stajni. Bardzo kusi, bo przecież widok z niego będzie oszałamiający, ale to w końcu wysypisko. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że walają się po nim kości. Nie jestem specjalistką, ale tak duże żebra musiały należeć do koni… Kolejny punkt to zatoka, która ze szczytu wyglądała naprawdę dobrze. Błękitna woda, drogi motorówki i jasne brzegi po bliższym przyjrzeniu się, okazują się zwykłym syfem. Całkiem niedaleko portu znajduje się zajezdnia dla bryczek. Zaniedbane miejsce o bardzo przykrym zapachu, stanowczo odradzam.
7. BRAK SAMOCHODÓW: Największy plus wyspy to brak samochodów. Są za to wąskie, ciekawe uliczki, a ludzie przeważnie używają tam motorowerów z przyczepkami lub zwykłych rowerów.
8. CENY: Dziwne, ale na Heybeliadzie ceny nie przerażają. Można spokojnie usiąść w kawiarni czy innym kebabie i nie zrujnuje to Twojego portfela (zrobi to za to plaża).
9. Jeżeli lubisz lasy i kontakt z naturą, to bardzo Ci się to miejsce spodoba. Widoki są świetne. Można podejrzeć nie tylko sąsiednie wyspy, ale też azjatycką część Stambułu oraz wielkie tankowce zacumowane po środku morza Marmara. Rowerem jest szybciej, ale nie dotrzesz z nim do wszystkich miejsc. Na pewno jest tam mnóstwo ukrytych plaż, do których my nie mogliśmy dotrzeć ze względu na rowery właśnie.
Büyükada:
1. DOJAZD: Jest to czwarta, największa z wysp. Transport jest dokładnie taki sam jak na Heybeliadę.
2. TURYŚCI: Büyükada jest o wiele większa i piękniejsza od Heybeliady. Co za tym idzie jest też bardziej popularna wśród turystów. Z promu wysypują się od razu setki ludzi, którzy spieszą się, żeby jak najszybciej dotrzeć do centrum, bryczek czy rowerów. Nie mówiąc już o tym, że po przyjeździe na wyspie jest już wystarczająco tłoczno. Po przyjeździe od razy trafiamy na turystyczny deptak, polecam to ominąć i odkrywać własne szlaki.
3. ROWERY: Cen wynajmu na tej wyspie nie znam, bo zwiedzałam ją na piechotę, ale w porównianiu z Heybeliadą są one w nieco gorszym stanie. Büyükada jest też moim zdaniem trochę bardziej górzysta i jazda po niej jest zdecydowanie bardziej wymagająca.
4. BRYCZKI: Bryczki są zmorą Büyükady. Nigdy nie widziałam tak zabiedbanych koni, które ledwo zipią i których żebra tak bardzo wystają spod skóry. Nie byłam w stanie cieszyć się wyspą, kiedy na każdym kroku mijało mnie takie biedne zwierze. Co za tym idzie wyspa najzwyczajniej w świecie cuchnie. I nie jest to przesadą, bo kiedy po krótkiej obecności dostajesz alergii, nie możesz oddychać i nic nie widzisz, coś musi być nie tak. Dodatkowo na tej górzystej wyspie bryczki za obłożone do pełna, żadne miejscenie zostaje puste. Bryczki poruszają się główną drogą z miasta, więc polecam trzymać się od niej z daleka.
5. JAK SIĘ PORUSZAĆ PO WYSPIE: Najlepiej zaraz po wyjściu z promu uciec w najmniej popularną stronę. Ja poszłam w prawo i nie było tam praktycznie nikogo, za to budynki i architektura wyspy- wielkie wow! Jest tam mnóstwo wąskich uliczek, schodków prowadzących do morza, ruina kościoła, wystarczy trzymać się z daleka od głównej drogi. Jeżeli zdecydujemy się jednak nią iść, może się ona okazać bardzo zakorkowana. Mnóstwo turystów, rowery i ogromna ilość bryczek wprowadza zamieszanie i nie jest łatwo poruszać się, a co dopiero odpocząć.
6. MIEJSCA, KTÓRE NALEŻY OMIJAĆ: Nie zdołałam zwiedzić całej wyspy, ale wg mnie omijać należy wszystkie miejsca, gdzie można napotkać koniec. Szczególnie zajezdnię dla bryczek, która znajduje się gdzieś po lewej stronie portu, a której stan jest opłakany, a zapach doprowadza do płaczu i wymiotów.
7. BRAK SAMOCHODÓW: Główna zaleta, podobnie jak na Heybeliadzie.
8. CENY: Niestety są już bardziej dopasowane pod turystów. Szczególnie nie polecam korzystać z obwoźnych grillów usytuowanych w lasach nad miastem. Ceny tam są horrendalne.
9. CO WARTO ZOBACZYĆ: Miasto i jego drewniana zabudowa jest przepiękna. Wille są ogromne, prawie każda z wielkim ogrodem i fantazyjną bramą. Można poczuć się jak w bajce. Ruiny kościoła zaraz nad brzegiem, do których niestety nie dotarłam. Warto zejść na dół do zatoki i odpocząć na małym drewnianym molo. Kolejne miejsce, do którego nie dotarłam to wieża górująca nad lasem.