Gümbet

Gümbet. I jeszcze raz Gümbet

Gümbet to trudne miejsce. Głośno, lasery rozświetlają niebo co noc, a każdy poranek to widok śmietniska pozostawionego po nocnych melanżach. Imprezownia. Tu każdy zna każdego, każdy zaprosi cię do swojego sklepu i na każdym rogu uderzą w ciebie najnowsze, odblaskowe kolekcje dresów i butów od najbardziej znanych projektantów. I jeszcze torebki. Szczególnie lubiany jest tu Michael Kors, który po tygodniu użytkowania staję się ORSEM, jednak dalej z dumą noszony jest przez wszystkie lokalne dziewczyny. Te nielokalne również. W Gümbecie wyjście na Bar Street zazwyczaj nie kończy się dobrze. Tureckie kluby z diamentowymi żyrandolami przyciągają wzrok, darmowe drinki kuszą, a tureccy dżentelmani zabawiają urocze turystki do bladego świtu.

Taki jest mój Gümbet. Mieszkam tu sezonowo od 3 lat. Chociaż nienawidzę walających się wszędzie śmieci i budzących mnie w środku nocy sztucznych ogni. Wkurzają mnie kłótnie kochanków przechadzających się pod moim hotelem robotniczym. Nie podoba mi się to, że plaże są takie małe, a woda niezbyt czysta, że przechadzając wzdłuż morza słyszę ciągle BOAT TRIP BOAT TRIP BOATTRIPPPP. Że ktoś ciągle bierze mnie za turystkę i próbuje na coś naciągnąć. Że mało ostatnio pada, za to dużo dymu i ognia, do tego stopnia, że raz przeszedł mi przez myśl pomysł zakupu maski na twarz. Że drogo i że nie ma tu mojego ukochanego stambulskiego jedzenia ulicznego. Że tak ciężko się ruszyć, bo wszędzie jest pod górę!

Ale są też rzeczy, które lubię! I to bardzo! I jest tu kilka takich miejsc, do których warto zajrzeć. Nie mówię tu o antycznych zabytkach i muzeach, bo Bodrum to półwysep z widokami jakich ze świecą szukać i zachodami słońca, które codziennie są genialne.

Do wyboru: wzgórza/górki/cypelki/zatoczki – cokolwiek chcesz. Ja w tym tygodniu postawiłam na opcję nr 1: wzgórza. A konkretnie to jedno – Değirmenler Tepesi, czyli wzgórze z pozostałościami osmańskich wiatraków. Zostało wszystko to co kamienne, nie zachowało się nic co drewniane. Żaden z wiatraków nie ma skrzydeł. Jest tylko jeden taki, który lekko odnowiony robi dobre wrażenie. Wiatraki odwiedza każdy, kto wybiera się na city tour po Bodrum. Must see półwyspu. Zwiedzanie wzgórza to całe 10 minuta – najpierw wiatraki, a później widoki: z jednej strony Zamek Joannitów, dalej Czarna Wyspa, grecka wyspa Kos, zatoka Gümbet i szczyty, które otaczają całą miejscowość.

A Değirmenler Tepesi to dopiero początek, bo najlepsza zabawa zaczyna się wtedy, kiedy schodzi się w dół, trzeba się przedrzeć przez kolczaste krzaki, uważając przy tym na przebiegające między nogami jaszczurki, znaleźć właściwą ścieżkę i dotrzeć na wielki głaz, który teoretycznie wydaję się idealnym miejscem do posiedzenia i pływania. Teoretycznie, bo po chwili okazuję się, że syf przeokrutny, a na dodatek samotny mężczyzną zaczyna cię obserwować z pobliskiej skarpy…

IMG_4683

IMG_4692

IMG_4697

IMG_4700

IMG_4705

IMG_4708

IMG_4716

IMG_4728-horz

IMG_4731

IMG_4733

IMG_4734

IMG_4735

IMG_4739

IMG_4743

IMG_4758

IMG_4761

IMG_4770

IMG_4773

IMG_4776

IMG_4778

IMG_4781

IMG_4782-horz

IMG_4810

IMG_4812

Zajrzyj do mojego PRZEWODNIKA PO BODRUM!