Dzień, w którym nie zrobiłam nic

Właśnie dzisiaj, po upojnej nocy z pons.de, po ambitnym planowaniu czegokolwiek, wylądowałam w Czechach. Niedaleko granicy, w dwóch małych miejscowościach, w jednym browarze. 

Również dzisiaj potwierdzono, że zostałam wybrana. I w związku z tym wyborem zaczynam wpadać w panikę. Chyba nawet nie miałam jeszcze kiedy się ucieszyć. Przejrzałam za to przewodniki, zaplanowałam w głowie trasy wycieczkowe, obejrzałam mapy i rozmyślam. Mam kilka świeżych myśli: a) przecież nie masz ani grosza! b) przecież nie masz jeszcze gdzie mieszkać! c) przecież powinnaś zdać w tym tygodniu kilka egzaminów! d) i przestań tyle jeść!
[a jem ostatnio i jem. i nie jestem z tego dumna. teraz oczywiście jem też, a jem właśnie to:]


Figi w syropie. Nie do końca mi smakują. Mają specyficzny smak, który prawie wcale nie przypomina fig kandyzowanych. Mają za to pestki, które uwielbiam rozgryzać! :)
Mój nr 1 wśród owoców!