Zdecydowanie nie jest to najapetyczniej wyglądające danie na świecie, ale zdecydowanie przoduje wśród moich najulubieńszych. Przepis odziedziczony po babci, która zawsze opowiadała, że to typowe śląskie danie (tego nie wiem, za to wiem, że ze śląskich albo bardziej niemieckich “pyszności” babcia podawała też sos piwny i rosół z czosnkiem- ku wątpliwej radości domowników :) ). Ze składników potrzebujemy suszonych owoców (śliwki, jabłka, gruszki, brzoskwinie) oraz rodzynki i w razie ochoty daktyle i figi. Przyda się laska cynamonu i goździki. I (niestety) zasmażka dodana po zagotowaniu wszystkiego. Podstawę mamy gotową. Teraz wystarczy wrzucić kiełbaskę (najlepiej taką z mała zawartością czosnku, chociaż nie jest on niemile widziany) i ulepić kluski śląskie. Dalszą procedurę znacie :)
Backobst na dziś
Za 3 dni koniec męki. W nagrodę spotkanie z Cejrowskim i Wojciechowską!