Druga część zdjęć z Berlina.
Jestem bardzo ciekawa ile razy jeszcze przylecę do tego miasta w tym roku?
Po chwilowym pobycie na Oranienburger Straße i dramatycznej informacji, że mój ulubiony squat Tacheles został zlikwidowany, przeniosłyśmy się na Potsdamer Platz- do Sony Center.
Przy wyjściu z metra można obejrzeć stare zdjęcia, jak plac wyglądał wcześniej. Tu, po wyburzeniu wszystkich pięknych, przeszkadzających budynków.
Pomnik Pomordowanych Żydów Europy, ulubione miejsce zabaw berlińskich dzieci.
Kolejny obowiązkowy punkt- Brama Brandenburska.
A z Bramy Brandenburskiej prosto pod Reichstag.
I niech mi ktoś wytłumaczy kto wpadł na pomysł, żeby ogrodzić go płotem i obstawić metalowymi kontenerami?!
W moim domu od tygodnia trwa dyskusja czy nie jest to przypadkiem członek naszej rodziny. Zginął przeskakując przez mur.
Jedna stacja spod Paul-Löbe-Haus i jesteśmy na dworcu głównym. Ciągle pamiętam jakie wrażenie zrobił na mnie jak wysiadłam na nim pierwszy raz… młoda, piękna i zagubiona.
Nasz ostatni przystanek tego dnia- Bernauer Straße i oglądanie pozostałości po murze w miejscu zwanym Gedenkstätte Berliner Mauer.
Tu kolejny raz znalazłyśmy pana Muszyńskiego. Niestety bez zdjęcia i data różniąca się od tej na krzyżu.
Ten kościół miał szczęście. Drugi, stojący niedaleko został wysadzony, bo stał zbyt blisko muru. Był też miejscem spotkań i przekazywania informacji z zachodu na wschód/wschodu na zachód.
Po drugiej stronie ulicy jest taras widokowy. Można wejść i zobaczyć przekrój muru.
Można też zobaczyć wieżę i kopułę katedry.
W drodze powrotnej czekała na nas nagroda za wytrwałość, czyli ciasto z wiśniami w galaretce…
…guargueros z miodem i cukrem pudrem…
… i ciasto z masą ryżową i wiśniami.