Wzorowa studentka na czas sesji w sobotni wieczór przesiaduje w wynajmowanym pokoiku, objadając się czym się da, narażając na szwank swą uszczuploną o 20 kg REWELACYJNĄ Perfection (haha) Niestabilnie figurę, starając się obmyślić jakikolwiek przyszłościowy plan, ogarniając w połowie pusty indeks (systematyczność!), biadoląc Start! na los i towarzyszy niedoli, przeliczając pozostałości w portfeliku, sprawdzając zbyt często czy aby nie pojawiły się wyniki egzaminu, grzebiąc u wujaszka Corydora Ryana. Zapragnęło mi się Porto, Rzym i inne. Tymczasem los wysyła mnie do Bielefeld i 3 Amsterdamu- klawo również.
PS lubiłam ludzi… do wczoraj :]