Człowiek zbiera się do tego od kiedy jest pełnoletni, bo do tego czasu rodzice ciągle zabraniają… a kiedy już nadejdzie ten moment, w którym w końcu Ci wolno, zaczynasz robić karierę i co roku, w środku wakacji wyjeżdżasz za granicę i chcąc nie chcąc znowu to omijasz. Dzisiaj masz już 25 lat, nic się nie zmieniło, bo rodzice ciągle zabraniają, ale stawiasz na swoim i JEDZIESZ!
Nie przygotowujesz się do tego wyjazdu prawie wcale, bo przecież wiesz o wszechogarniającym błocie, które zapewne wejdzie wszędzie. Pakujesz więc jednorazowe ciuchy, żeby nie było szkoda wyrzucać. Kupujesz też jednorazowy namiocik w kolorze bezchmurnego nieba- za 39 zł, a o karimacie nawet nie myślisz, bo przecież i tak zgubisz ją po drodze. Dorzucasz do tego czterodniowy zapas mokrych chusteczek do podmywania i od razu na siebie zakładasz strój kąpielowy, żeby nie łazić, jak reszta dziewcząt, w koronkowych biustonoszach z zestaw bieliźnianego.
Wiążesz chustkę na głowie- z kokardą na baczność na środku czoła i ruszasz na Wrocław Główny, gdzie czeka na Ciebie odpowiednio wystylizowany towarzysz. Nazywana jesteś DZIEWICĄ, ale czy ktoś się zdziwi, skoro dla towarzysza jest to już CZTERNASTY Woodstock? Masz jeszcze trochę czasu, więc zajmujesz miejsce na dworze, w międzyczasie zaopatrując się w trunki na całonocną podróż.
W końcu chciałbyś kupić bilet, ale cały dworzec ludzi skutecznie Ci to uniemożliwia. Szczęśliwie jednak uśmiecha się do Ciebie automat, w którym kupujesz za grosze 2 bilety do Oławy. Sytuacja jest lekko podejrzana, bo na dworcu nie widać żadnych woodstockowych chuliganów, więc zaczynasz biegać między peronami, od dyżurnego do dyżurnego i pytasz ‘którędy na ten Woodstock?’. W końcu wiesz wszystko i wsiadasz w pusty pociąg do wcześniej wymienionej Oławy.
25 minut i jesteś na miejscu. Dalej jesteś zaniepokojony, bo nie widać żadnych ‘swoich’. Jest za to grupka dresów szukających wrażeń. Kładziesz się więc przed dworcem i wyczekujesz godziny 1.42 słuchając AC piorun DC i podśpiewując wesoło ulubione rockowe utwory.
Oława jest opustoszała, nawet dresy idą w końcu spać. Pojawiają się za to mili zbieracze puszek oraz mili kryminaliści. Wszyscy mili, a ‘kurwa’ to dla nich zwykła spacja. Doczekałeś w końcu TEJ godziny i uciekasz na peron. Powoli zbierają się ‘tłumy’- jest was w sumie 8 osób! Pociąg spóźnia się 25 minut, więc trzeba czekać. W końcu nadjeżdża, więc witacie go zbiorowym okrzykiem. Dziwnym trafem jest w nim nawet jakieś miejsce. Miejsce, co prawda na podłodze, ale wygodne i ciepłe.
I wtedy dowiadujesz się dlaczego chociaż raz w życiu trzeba się przejechać woodstockowym pociągiem! Jest pięknie i wszyscy się kochacie! Szczególnie wtedy, kiedy idąc do ubikacji depczesz komuś po dłoniach/nogach/włosach, etc.
Jest pięknie do samego rana. Wita Cię Kostrzyn! A Ty myślałeś, że piękniej być nie może?!