25. października. Tuż po ofiarowaniu w święto Kurban Bayramı.
Postanowiłyśmy, że tego dnia również będziemy świętować i nie odmówimy sobie niczego. Jeszcze nie wiedziałyśmy co nas czeka, bo nie znałyśmy miejscowych zwyczajów. Teraz wiemy i za rok przyjeżdżamy znowu!
Święta czuć na każdej, nawet najbiedniejszej ulicy. Kiedy obcy ludzie częstują Cię słodyczami, kiedy wchodzisz do zaprzyjaźnionego sklepiku, a tam dostajesz cytrynowy płyn do umycia rąk, a zaraz po tym wspaniałą chałwę, kiedy każdy składa Ci życzenia i z każdym musisz się wycałować, nawet kiedy wchodzisz na najbardziej zatłoczony deptak w mieście, który okazuje się praktycznie pusty i pierwszy raz możesz dokładnie mu się przyjrzeć.
Tak więc, zaskoczone miłym przyjęciem i całą sympatyczną otoczką zaczęłyśmy marsz. Nie było z góry ustalonego celu. Szłyśmy przed siebie i dziwiłyśmy się na widok opustoszałego Istambułu.
Wąskie uliczki odchodzące od Istiklal tym razem bez krzyczących handlarzy.
Idąc przez Istiklal nigdy nie mam okazji spojrzeć w górę. Przy ciągle napierającym tłumie muszę zawsze patrzeć przed siebie lub pod nogi.
Większość sklepików było tego dnia pozamykanych.
Przy Istiklal znajduje się kościół.
Turyści mogą się też przejechać tramwajem. Bardziej odważni nielegalnie stają na tylnym zderzaku i przejeżdżają całą długość ulicy.
W drodze do wieży Galata.
Wieża Galata. Podobno najlepiej pójść tam z tureckim przyjacielem, żeby nie płacić podwójnej ceny za wejście.
Uliczki przy wieży Galata pełne są sklepów muzycznych i designerskich.
Mural w przejściu przed mostem Galata w dzielnicy Karaköy.
Zaraz przed mostem znajduje się targ rybny, który chciałyśmy zobaczyć. Niestety częściowo pusty z powodu święta.
Wędkarz i widok na meczet Sulejmana Wspaniałego- największy w Istambule.
Na targu można zjeść rybę przy stole, można też zamówić balık ekmek, czyli rybę w chlebie z dodatkami warzyw.
Most Galata przy ładnej pogodzie wypełniony jest wędkarzami. Pod mostem jest kilkadziesiąt restauracji specjalizujących się w daniach rybnych.
Yeni Camii, czyli Nowy Meczet na Eminönü.
Tego napoju byłyśmy bardzo ciekawe, ale w końcu zapomniałyśmy go spróbować. Nadrobiłam 3 dni temu z siostrą, więc opowiem o nim za kilkanaście postów :)