Kiedy mieszkałam przy Czerningasse, w drugiej dzielnicy Wiednia, zawsze szkoda mi było pieniędzy na metro czy tramwaj. Stwierdzałam, że mam tak daleko do stacji i przystanków, że połowę trasy zrobię pieszo i zupełnie nie opłaci mi się płacić za 2-minutową przejażdżkę. Szczególnie, że to dla mnie żadna przyjemność, bo nie lubię zapachu metra i panujących tam wichrów.
Wracając z pracy zazwyczaj chodziłam tą samą trasą, za to niedziela była dniem odkrywania. Tym razem szłam główną ulicą Praterstrasse, która później zmieniała się w Stubenring, ta z kolei w Parkring, następnie w Schubertring, aż dotarłam do Opernring.
Burggarten
Restauracja przy palmiarni i motylarni.
Nationalbibliothek