Znowu jestem w Stambule, a zdjęcia do zamieszczenia jeszcze z marca. To się chyba nigdy nie zmieni, bo nie wiem jak mam teraz nadrobić te czasy lenistwa i braku Internetu. Szczególnie teraz, kiedy znowu nie mam Internetu. Na szczęście moja legitymacja studencka ciągle działa, więc przychodzę do biblioteki (przychodzę, ekhm ekhm, raczej jadę do niej 1,5 godziny).
Dzisiaj trochę zdjęć bosforskich. Zebraliśmy się grupą, żeby urządzić piknik w Lesie Belgradzkim, ale zanim się zebraliśmy, zanim wybraliśmy odpowiedni autobus, zrobiło się późno, więc zamiast w lesie wysiedliśmy na bogatym Bebeku.