Baden bei Wien, część druga

Jestem zła na siebie, że nigdzie ostatnio nie chodzę… Było gorąco, więc po ośmiu godzinach w dusznym pomieszczeniu nie miałam już siły, a teraz pogoda się popsuła i nie mogę na deszczu robić zdjęć. W związku z moim nieprzysiadalnym stanem podzielę się planami, na które zostało mi coraz mniej czasu.
W przyszłym tygodniu jadę do Budapesztu i Bratysławy. Następny tydzień jest pod znakiem Grazu, Mariboru i Zagrzebia. Ostatni etap to Belgrad i prawdopodobnie Sofia.
A jutro zwykły pochmurny dzień, który zakończy się otwarciem rocznicowej wystawy o bitwie pod Grunwaldem, z zaproszonymi ambasadorami i mną w roli fotografa :)

Wracamy do Baden:

Dotarłam do kasyna, które wyobrażałam sobie zupełnie inaczej.
Fontanny z kulami muszą być bardzo popularne, bo widziałam je już w paru uzdrowiskach.
Kasyno od strony ogrodu.
Miliony ławeczek w parku zdrojowym…
… i wszędzie wzory kwiatowe.
Fontanna była moim ratunkiem, bo chwilami nie mogłam znieść upału.
Kącik z palmami i kaktusami.
Pomniki i kaplice muzyków spotykałam na drodze bardzo często.
Widok z połowy parkowego szczytu.
W niektórych miejscach było taaaak romantycznie!
Droga skręcała do lasu, ale skręciłam w ścieżkę z lewej strony.
Na koniec poszłam do centrum, które widziałam już wcześniej podczas wirtualnej przechadzki na stronie miasta.
Znowu MUSIAŁAM wtargnąć komuś na podwórko.
Zespół ludowy poskładał się zanim przyszłam.
W samym centrum.
Oto i rzeka, która odstraszyła mnie zapachem :)
Chociaż woda była czyściutka to współczuje mieszkańcom tych budynków.