Droga od jednego mostu do drugiego trochę zajmuje, więc postów z tej części Stambułu będzie pewnie jeszcze kilka. Do tego miejsca szliśmy piechotą, bo chciałam zobaczyć z bliska Kuleli Askeri Lisesi – Liceum Wojskowe. Później nastąpił kryzys, zmęczyłam się i kazałam sobie łapać autobus. 5 metrów od przystanku właściwego. Nic się nie zatrzymywało, a my zastanawialiśmy się DLACZEGO? W końcu jakiś litościwy kierowca przygarnął nas, wytłumaczył gdzie wysiąść, a my, tradycyjnie już, i tak wysiedliśmy w złym miejscu. W krzakachch w dzikiej Azji. Na szczęście wysiedliśmy! Bo bez tego nie znaleźlibyśmy tego przecudownego pałacyku – Küçüksu Kasrı. Wstęp za 1 TL, nie mogliśmy nie skorzystać. A pałac zbudowany z resztek – dosłownie. Po budowie Pałacu Dolmabahce zostało sporo materiałów, a to wystarczyło akurat na budowę tego małego cuda. W podobnym stylu, co możecie zobaczyć w starym poście TU.
Tak się odpoczywa na Bosforze.
Polowy zestaw do parzenia herbaty. Woda zapewne nabierana zza drzewka.
Jedna z czterech bram Pałacyku Küçüksu.
Niektórzy z nas po prostu nie mogą być normalni. Miłość do Turcji na dosłownie wszystkich zdjęciach musi być.