Z dachów znowu na ziemię, żeby przejść ostatni fragment bazarów i podwórek. Stąd czekał nas jeszcze spory kawałek drogi do przejścia pieszo, aby dotrzeć do Złotego Rogu. Na trasie królowały krużganki i manekiny porozstawiane w najdziwniejszych miejscach.
Te zajęcia zapadły mi w pamięć, bo nagle okazało się, że nasz profesor zna polski. Szok i niedowierzanie, a zaraz po tym stres i zawstydzenie, że pewnie obgadywałyśmy go za jego plecami albo używałyśmy bardzo brzydkiego słownictwa, a pan wszystko rozumiał :)
