Połowa lipca była czasem robienia zdjęć. Druga połowa ani trochę, bo zaczęłam jeździć do pracy rowerem, a że rowerem jeżdżę raczej słabo, utrata życia (i aparatu!) była baaardzo prawdopodobna. Sprzęt zostawiałam więc w domu i sunęłam 7 km do Hali Stulecia.
Jestem teraz tak jakby uziemiona za biurkiem, zaczyna się ze mnie robić niemiła pani Halinka, ale dzielnie trwam w tym stanie i zbieram na szalone wyprawy po Turcji, które rozpoczną się już 20.września!
1| Hala Stulecia i zakamarki 2| Nocny widok z mojego okna 3| A na urodziny dostałam małego kotka. Niestety kicia była moim zwierzątkiem jakieś 2 godziny, bo później poznała mojego tatę i od tej pory są nierozłączni, a ja poszłam w odstawkę. Uważam, że należy mi się nowy prezent, bo ten się mnie wyparł. Imię adekwatne to wyglądu- Kropka.