Pogoda jest tragiczna, chociaż wczoraj było tak miło i wydawało mi się, że temperatura się utrzyma to dzisiaj znowu jest zimno i szaro. Dlatego też ograniczam się do poruszania po swoim mieszkaniu, nie podchodzę nawet do okna, od rana siedzę w piżamie na swoich prywatnych kserówkach i książkach, bo przecież jest sobota i przecież nie wiem co do czego, nie wiem jak się tego wszystkiego nauczę i kiedy zdam.
Ogłaszam wszem i wobec, że za jakieś 3 tygodnie opuszczam ten kraj aby krzewić kulturę polską wśród Austriaków! Zaczął się etap wymiany waluty, kupowania ciuchów/butów/biletów/pierdów, zakładania miliona kont walutowych (aby zanadto nie stracić!), wyprzedaży allegrowej w celu zdobycia funduszy, organizowania mieszkania (ha! mam, mam, mam!) i innych przedwyjazdowych spraw, z których o połowie zapewne zapomniałam i przypomnę sobie o nich jak już będzie za późno. Humor zły też jest, więc pocieszam się ładnymi zdjęciami, bo chyba chciałabym tam dzisiaj być…
Rezerwat wydm nad Morzem Północnym.
“Wlot” na plażę.
Bloemendaal aan Zee nad Morzem Północnym. Byłam tam w sierpniu, ale wyobrażałam sobie jak zimna jest ta woda i wolałam nie ryzykować, szczególnie, że byłam bez stroju kąpielowego i musiałabym wrócić mokra rowerem jakieś 20 km :)
Plaża w tym miejscu jest zawsze ładnie grabiona specjalnym traktorem :)
A rybka lubi pływać!