Ząbkowice Śląskie

Kolejna wycieczka- jedziemy na Szczeliniec. Każdy ma dla siebie podwójne siedzenie, więc odpoczywamy po clubbingu. W autobusie dla odmiany czternastu Polaków, dziesięciu Izraelczyków, para Włochów i jeden Francuz, czyli z dnia na dzień coraz barwniej. Nagle coś trzasnęło… trochę zwolniliśmy, ale jedziemy dalej. Nie trwało to jednak długo- po kilku minutach zatrzymujemy się przy ul. Bohaterów Getta w Ząbkowicach Śląskich i wysiadamy. Kierowca w upale zaczyna coś naprawiać, a my zabieramy swoje rzeczy i idziemy zwiedzać. Zwiedzamy ruiny zamku, krzywą wieżę i rynek. Po piętnastu minutach obiekty się kończą, a i towarzystwo nie jest zbyt chętne do jakichkolwiek ruchów, więc kończymy na poszukiwaniach toalety i siadamy w ogródku piwnym, gdzie serwują nam najgorszą kawę ever. Teraz już wiemy, że trzeba było pić piwo z izraelskimi chłopakami, bo tylko oni są zadowoleni z wyboru.

Wszystko zamurowane. Jeszcze niedawno biegałam po ruinach, a teraz zamek jest całkowicie zamknięty.
Wieża ratuszowa.
Moment w Pizie ;)

Moim zdaniem jeden z ładniejszych ratuszy.
Założyłyśmy własnoręcznie malowane koszulki!

Nasz maskotka- Łucja.
Tzach. Chociaż na początku nazywany był: Zach, Zak, Czach, ale w końcu zapamiętaliśmy oryginalna wersję.

Reklama okropnej kawy.
Wis z plemienia Druzów.
Godzina czekania upłynęła nam przy robieniu zdjęć wszystkim i wszystkiemu co wydawało się istotne i ciekawe.
Czekamy na resztę, bo przecież doskonale wiemy, że Izraelczycy mają na wszystko czas i zawsze się spóźniają :)