Mieszkam na wsi, na samym początku mojej miejscowości. Obok mojego domu są pola, za polami jest rzeka, a dalej zaczyna się kolejna miejscowość. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Rejon ten jest wręcz idealny do wyrzucania/podrzucania zwierząt. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz mi się to przytrafia. Pierwszy był czarny labrador Fox, który niestety odszedł… Później dostałam „w prezencie” wilczura Kastora- psa z naciętym uchem, którego niewdzięczni właściciele nagle się odnaleźli i musiałam go oddać. Jak mawiają- do trzech razy sztuka, bo od ponad tygodnia mam kotka. Znalazłam go pod balkonem, siedział schowany za drabiną. Kotek piękny i mądry, dobrze wychowany i domowy, więc zamieszkał razem ze mną. Byliśmy razem u weterynarza, zbieramy razem truskawki, oglądamy razem seriale, śpimy też razem. Tak było jeszcze 4 dni temu…bo teraz mój kot stał się kotem mojego taty i nie mogą bez siebie żyć :-)
