Dotarłyśmy na mury miejskie. Morze Śródziemne podobno było w tym roku wyjątkowo brudne.
Po prawej mijałyśmy wodę i łódki,
a po lewej prawdziwy obraz Akko.
Z wody co jakiś czas wystawały wysepki z pozostałościami murów.
Do meczetu robiliśmy podchody wielokrotnie, ale nigdy nie udało nam się do niego wejść.
Chłopcy w porcie.
Port z widokiem na plażę, która znajdowała się obok naszego ośrodka, a na której byliśmy AŻ jeden raz.
Zakończenie gry miejskiej nastąpiło na morzu. Zaproszono nas na krótki rejs po zatoce.
Ula łapie pierwsze promienie słońca.
Na na naszej żółtej łódce odbywała się regularna dyskoteka. Amerykańskie hity dochodzące z głośników na pewno było słychać w całym mieście.
Julia i Wisam.
Te ruiny okupowaliśmy przez pół dnia tydzień po rejsie. Dostaliśmy kajaki i tu właśnie zrobiliśmy przystanek. Każdy powziął sobie za cel opłyniecie 'wysepki’ i niestety nikt nie wpadł na to, że stoi sobie tutaj spokojnie jak góra lodowa- blizny na stopach i kolanach mam do tej pory :)
Almog i Inbal.
Chen.
Akko.