Eurasia Marathon, czyli o tym jak PRAWIE wygrałam maraton

Most Bosforski. Zakaz wstępu dla pieszych i policja ustawiona na obydwu końcach. Widok z niego jest przepiękny, szczególnie w trakcie słonecznego dnia. Zawsze przejeżdżając przez niego metrobusem przyklejam się do szyby i zawsze jestem tak samo podekscytowana.
Wejście na most było jednym z moich głównych celów, planowałam przekupienie policjantów i próby wtargnięcia siłą, jednak nadarzyła się okazja przejścia przez most bez narażania życia. Raz w roku Most Bosforski, dla odmiany, dostępny jest tylko dla pieszych. Miasto organizuje Eurazja Maraton, w którym udział może wziąć każdy, więc pojawiłam się tam również ja.
IMG_1646
Diana z Rumunii, Sefa i Reha z Turcji
IMG_1658
Daniel również z Rumunii.
IMG_1659
IMG_1663
Bardzo okrężną drogą przyjechaliśmy do Azji i stąd rozpoczęliśmy marsz. Do Mostu Bosforskiego mieliśmy jeszcze dobre 2 km.
IMG_1664
IMG_1666
IMG_1671
IMG_1677
W wielkim ścisku doszliśmy w końcu do startu.
IMG_1682
Prezydent Stambułu (o ile dobrze pamiętam pan w żółtej kurtce) rzucał z autobusu małe tureckie flagi. Udało  nam się upolować po jednej.
IMG_1684
IMG_1704
Im bliżej mosty, tym luźniej na trasie.
IMG_1706
IMG_1718
IMG_1723
IMG_1727
Widok na Drugi Most Bosforski.
IMG_1729
IMG_1733
IMG_1738
IMG_1739
IMG_1742
IMG_1749
IMG_1754
Mój team.
IMG_1757
IMG_1768
IMG_1772
IMG_1773
8 km później. Wygraliśmy pomimo wiejących wiatrów i krążących promili.